Páginas no tópico: < [1 2 3 4 5] > | Dlaczego tłumacze boją się pytać? Tópico cartaz: Andrzej Mierzejewski
| Chodzi właśnie o tę oczywistość | Jun 22, 2009 |
którą wypunktował Pan Jerzy. Nie napisałam przecież, że nigdy nie pytam - wręcz przeciwnie, czasem nie ma innej rady. Ale wtedy, kiedy reszta źródeł zawiedzie. To nie jest dla mnie najlepszy sposób na rozwiązanie niejasności - to jest sposób ostateczny, z którego korzystam jeżeli inaczej nie jestem w stanie rozwiązać problemu i sobie z danym fragmentem poradzić. To jak jak z przykładem mechanika, który przywołałam włączając się do dyskusji. Mechanik... See more którą wypunktował Pan Jerzy. Nie napisałam przecież, że nigdy nie pytam - wręcz przeciwnie, czasem nie ma innej rady. Ale wtedy, kiedy reszta źródeł zawiedzie. To nie jest dla mnie najlepszy sposób na rozwiązanie niejasności - to jest sposób ostateczny, z którego korzystam jeżeli inaczej nie jestem w stanie rozwiązać problemu i sobie z danym fragmentem poradzić. To jak jak z przykładem mechanika, który przywołałam włączając się do dyskusji. Mechanik może zapytać, kiedy zmieniałam olej, ale nie o to, czy go mam. To nie ja mam w warsztacie podnosić maskę i oglądać bagnecik. Podobnie przy tłumaczeniach, nie można oczekiwać, że klient będzie nas wyręczał w tej nieodzownej części naszej pracy, którą jest doszukiwanie. ▲ Collapse | | | Przełomowe odkrycie | Jun 22, 2009 |
Weronika Sobita wrote: (...) nie można oczekiwać, że klient będzie nas wyręczał w tej nieodzownej części naszej pracy, którą jest doszukiwanie. toto nie jest:-) | | | Jerzy Czopik Alemanha Local time: 20:40 Membro (2003) polonês para alemão + ... Pytanie mechanika, czy mam olej | Jun 22, 2009 |
jest jednak jak najbardziej uzasadnione. Klient bowiem może przywieźć ze sobą jakiś specjalny gatunek oleju, zamiast nabywać go u mechanika. W każdym razie na pytanie, czy mam olej pewnie bym powiedział, że albo mam albo chcę, żeby nalali swój. Natomiast pytanie mechanika o poziom oleju byłoby faktycznie nie na miejscu. Czemu się czepiam sformułowania? Właśnie dlatego, że tak wygląda praktyka. Decyduje czasami drobnostka, która jednej osobie nie wyda się podejrzana, a ... See more jest jednak jak najbardziej uzasadnione. Klient bowiem może przywieźć ze sobą jakiś specjalny gatunek oleju, zamiast nabywać go u mechanika. W każdym razie na pytanie, czy mam olej pewnie bym powiedział, że albo mam albo chcę, żeby nalali swój. Natomiast pytanie mechanika o poziom oleju byłoby faktycznie nie na miejscu. Czemu się czepiam sformułowania? Właśnie dlatego, że tak wygląda praktyka. Decyduje czasami drobnostka, która jednej osobie nie wyda się podejrzana, a druga znajdzie w niej błąd. I zapyta. Zgadzam się całkowicie, że nasz warsztat powinien umożliwiać tę drugą sytuację. Ale wtedy przecież nie ma wątpliwości, że trzeba zapytać... Więc wracając do mechanika, poziom oleju każdy tłumacz sobie sprawdzi, natomiast o posiadanie oleju jednak zapyta klienta. ▲ Collapse | | | Najlepiej znamy ojczysty | Jun 22, 2009 |
Ten wątek przywiódł mnie do myśli, że dyskutujemy tu sobie jak Polak z Polakiem, ale mimo wspólnej mowy, a nawet wykonywanego zawodu, często się nie rozumiemy... Czas na porozumiewanie się telepatyczne | |
|
|
pomylenie pojęć | Jun 23, 2009 |
Andrzej Mierzejewski wrote: Weronika Sobita wrote: Czyli rolą agencji powinno być także wyszukiwanie tego, czego nie chce się poszukać tłumaczowi? Nie o to chodzi. Ja pisałem o skrótach myślowych lub literowych, które znane są tylko autorowi i odbiorcy tekstu, a które wynikają np. z trwającej od dawna korespondencji, albo z żargonu stosowanego w wąskiej branży, czasami tylko w jednej firmie, Dokładnie! Nikt przecież nie twierdzi, że zamiast szukania trzeba od razu lecieć do BT/klienta z pytaniem. To chyba oczywiste, że należy wyszukać, ale nie wszystko się da znaleźć/rozszyfrować! W tekstach technicznych jest wiele dziwnych skrótów, znanych wyłącznie klientowi. | | | Nie ma tematu | Jun 23, 2009 |
Jeżeli wszyscy zgadzamy się, że pytamy klienta tylko w ostateczności (jak np. dziwny skrót znany tylko klientowi), to o czym tu dyskutować? Mam wrażenie, że niektórzy źle zrozumieli Weronikę, i może nie tylko ją. | | |
Lucyna Długołęcka wrote: Jeżeli wszyscy zgadzamy się, że pytamy klienta tylko w ostateczności (jak np. dziwny skrót znany tylko klientowi), to o czym tu dyskutować? O czym? Patrz pierwszy post Andrzeja w tym wątku (i tytuł). | | |
że mój prowokacyjnie sformułowany wpis wywołał aż tak ożywioną dyskusję. AM | |
|
|
pytanie a specjalizacja | Jun 23, 2009 |
No to już doszliśmy do tego, że pytamy, a także zgadzamy się co do tego kiedy pytamy (na końcu, po wyczerpaniu innych możliwości) Widzę, że różni nas jednak podejście do sprawy - jeden z przedpiśców stwierdził nawet, że ci tłumacze, którzy lubią pytać klienta, to "wiadomo, profesjonaliści". Otóż o ile nie mam problemów z dopytywaniem agencji o kwestie spójnościowe, proceduralne, itd., co jes... See more No to już doszliśmy do tego, że pytamy, a także zgadzamy się co do tego kiedy pytamy (na końcu, po wyczerpaniu innych możliwości) Widzę, że różni nas jednak podejście do sprawy - jeden z przedpiśców stwierdził nawet, że ci tłumacze, którzy lubią pytać klienta, to "wiadomo, profesjonaliści". Otóż o ile nie mam problemów z dopytywaniem agencji o kwestie spójnościowe, proceduralne, itd., co jest szczególnie istotne przy dużych projektach, tak o kwestie merytoryczne dopytywać nie lubię i nie ukrywam, że uważam to poniekąd za swoją porażkę. Poza tym zauważyłam, że angażujące się aktywnie w proces tłumaczenia dobre agencje także kontaktują się w pierwszej kolejności z innymi konsultantami, przesyłają teksty z pytaniem do innych tłumaczy, zanim zaczną zawracać klientowi cztery litery (przynajmniej w zakresie tłumaczeń ekonomiczno-prawniczych). Wiem, bo sama dostaję takie kawałki z prośbą o opinię lub pomoc w szukaniu A jeżeli już muszę zapytać klienta, bo sama nie mogę rozwiązać problemu, to staram się nie wysyłać gołych pytań w stylu "o co tu chodzi"? Ale najpierw znaleźć jakiś trop, najbardziej prawdopodobną wersję/rozwinięcie skrótu i poprosić o potwierdzenie. I tak mi przyszło do głowy, że być może ma to związek z działką, w której się pracuje. Ja nie muszę widzieć jak coś wygląda, ja muszę pewne rzeczy wiedzieć. A jak nie wiem, to muszę wiedzieć, gdzie szukać albo do kogo uderzyć. Nie jest mi potrzebne takie "hands on experience", którego być może (?) potrzebują tłumacze techniczni. I może to różnice warsztatowe są główną przyczyną ożywionego przebiegu tej rozmowy ▲ Collapse | | | Jerzy Czopik Alemanha Local time: 20:40 Membro (2003) polonês para alemão + ... Kręcenie się w kółko | Jun 23, 2009 |
czyli uzasadnianie, dlaczego aby przypadkiem w żadnym razie ani najmniej nie tyknąć klienta, bo przecież mógłbym mu przeszkodzić w najważniejszym dzisiaj piciu kawy moim niecnym pytaniem. Twoje uzasadnienia cały czas nasuwają mi dokładnie taki tok myślowy. A przecież nikt nie twierdzi, że mam lecieć do klienta z pytaniem, co to znaczy parafować umowę czy też co miał na myśli pisząć, że trzeba dociągnąć połączenie śrubowe momentem X. To są rzeczy, które muszę wiedz... See more czyli uzasadnianie, dlaczego aby przypadkiem w żadnym razie ani najmniej nie tyknąć klienta, bo przecież mógłbym mu przeszkodzić w najważniejszym dzisiaj piciu kawy moim niecnym pytaniem. Twoje uzasadnienia cały czas nasuwają mi dokładnie taki tok myślowy. A przecież nikt nie twierdzi, że mam lecieć do klienta z pytaniem, co to znaczy parafować umowę czy też co miał na myśli pisząć, że trzeba dociągnąć połączenie śrubowe momentem X. To są rzeczy, które muszę wiedzieć. Ale np. co zrobić z "Geschmacksmuster", tłumacząc z niemieckiego? Żeby ciekawiej było, spojrzyj do Wiki: http://de.wikipedia.org/wiki/Geschmacksmuster i w angielskim http://en.wikipedia.org/wiki/Geschmacksmuster. W angielskim (polskim) nie ma jednoznacznego odpowiednika dla tego pojęcia. Obedję się tu więc bez dodatkowych dopytań? Może tak, może znajdę rozwiązanie przez ProZ. A co zrobisz, gdy przyjdzie Ci przetłumaczyć określenie "Aktivlenkung"? Jeżeli akurat nie jesteś fanem BMW, możesz nie wiedzieć. A co zrobisz z "S-Line"? Piszesz o Audi. Będziesz wymyślać czy może jednak zapytasz klienta, jak się to u nich przyjęło? Bo niekoniecznie to, co się znajdzie własny sumptem, będzie dokładnie temu odpowiadać, czego klient chce. Jeżeli samochód w Niemczech ma "Schiebedach", to w polskich ogłłoszeniach motoryzacyjnych znajdziesz go z szyberdachem. Czy to poprawne tłumaczenie? No co najmniej tzw. uzus. Więc Twoja decyzja, czy to wziąć, czy może lepiej skonsultować z klientem. I to nie ma nic wspólnego ze specjalizacją, lecz z wyczuciem i nie wiem - doświadczeniem? Natomiast wykręcanie się, że klientowi nie trzeba zawracać głowy, to powrót do pytania Andrzeja "czego się boisz". Jeszcze raz podkreślam, iż oczywistym jest, że nie zawracam nikomu d... błahostkami. Ale sprawy merytoryczne, wątpliwości czy podejrzenia błędów wyjaśniam z klientem. Czy ma swoją pracę, czy nie. ▲ Collapse | | |
pytania, gdzie - moim zdaniem - pytanie autora jest niezbędne, bo inaczej można tylko zgadywać: http://tinyurl.com/lhv9l3 Zastrzegam, że nie wyśmiewam się z pytaczki, nie posądzam jej o brak profesjonalizmu, itd., itp. Po prostu trzeba pytać, bo tylko autor zna odpowiedź. AM
[Zmieniono 2009-06-24 06:42 GMT] | | | Kolejny przykład | Jun 24, 2009 |
Witam, przykład z własnego doświadczenia: Źródła przeszukane, koleżanki i koledzy orzecha nie zgryźli. I co w takiej sytuacji zrobić? Pozdrawiam, K. | |
|
|
Jerzy Czopik wrote: dlaczego aby przypadkiem w żadnym razie ani najmniej nie tyknąć klienta, bo przecież mógłbym mu przeszkodzić w najważniejszym dzisiaj piciu kawy moim niecnym pytaniem. Chyba jednak nici z tej rozmowy Nie napisałam nigdzie, że w żadnym razie klienta nie tykam, a przykłady przypadków, kiedy pytanie jest konieczne mogę mnożyć z własnego doświadczenia. Życzę wszystkim udanego dnia. | | | Jerzy Czopik Alemanha Local time: 20:40 Membro (2003) polonês para alemão + ... Ja czytam... | Jun 24, 2009 |
Widzę, że różni nas jednak podejście do sprawy - jeden z przedpiśców stwierdził nawet, że ci tłumacze, którzy lubią pytać klienta, to "wiadomo, profesjonaliści". Otóż o ile nie mam problemów z dopytywaniem agencji o kwestie spójnościowe, proceduralne, itd., co jest szczególnie istotne przy dużych projektach, tak o kwestie merytoryczne dopytywać nie lubię i nie ukrywam, że uważam to poniekąd za swoją porażkę. Poza tym zauważyłam, że angażujące się aktywnie w proces tłumaczenia dobre agencje także kontaktują się w pierwszej kolejności z innymi konsultantami, przesyłają teksty z pytaniem do innych tłumaczy, zanim zaczną zawracać klientowi cztery litery (przynajmniej w zakresie tłumaczeń ekonomiczno-prawniczych). Wiem, bo sama dostaję takie kawałki z prośbą o opinię lub pomoc w szukaniu A jeżeli już muszę zapytać klienta, bo sama nie mogę rozwiązać problemu, to staram się nie wysyłać gołych pytań w stylu "o co tu chodzi"? Ale najpierw znaleźć jakiś trop, najbardziej prawdopodobną wersję/rozwinięcie skrótu i poprosić o potwierdzenie. i widzę: "tak o kwestie merytoryczne dopytywać nie lubię i nie ukrywam, że uważam to poniekąd za swoją porażkę". Hmmm, czyli jednak w miarę możliwości nie pytać. "Poza tym zauważyłam, że angażujące się aktywnie w proces tłumaczenia dobre agencje także kontaktują się w pierwszej kolejności z innymi konsultantami, przesyłają teksty z pytaniem do innych tłumaczy, zanim zaczną zawracać klientowi cztery litery." Czyli laik pytał laika aż znalazł rozwiązanie? Bo ja to widzę tak: kwestie językowe wyjaśniam z agemcją/tłumaczami. Ale kwestie merytoryczne też w ten sposób? Czyli to jest tak: pracuję w autoryzowanej stacji serwisowej. Przyjeżdża klient (= agencja tłumaczeń) autem innej marki. Niby wszystko takie samo i fachowości mi nie brakuje. Podłączam uniwersalny tester i pojawia się komunikat błędu. Tyle, że w mojej marce, którą znam, takiego komunikatu nie ma. I co wtedy? Pytam kolegów mechaników, inne autoryzowane stacje mojej marki czy może jednak stację producenta albo samego producenta (= klient końcowy)? Oczywiście w przypadku tłumaczeń droga jest nieco bardziej skomplikowana, bo z reguły nie mam możliwości pytania producenta bezpośrednio. Jednak pytania, które może (powinien) wyjaśniać tylko zleceniodawca, kieruję do niego, a nie do innych potencjalnych wiedzących - bo skąd mam mieć pewność, że to akurat będą wiedzieć dokładnie tak, jak mój klient tego chce? Weźmy chociaż takie "Kompressor" i "Verdichter"... Oba poprawne dla sprężarki. Czy turbosprężarka doładowująca w samochodzie: może być po prostu Turbo, a może VTG-Lader... | | | no to jeszcze w temacie | Jun 24, 2009 |
I tu widzę właśnie różnicę ze względu na specjalizację. Mój klient nie może sobie życzyć inaczej, niż w ustawie, ani wprowadzać wewnętrznych odpowiedników np. "prekluzji dowodowej", więc raczej nie miewam tego typu wątpliwości. Mogę natomiast mieć wątpliwość, czy bliżej niesprecyzowana konwencja, do której odwołuje się dokument, to Konwencja Brukselska, czy może Konwencja z Lugano, ale w tym przypadku śledząc co który kraj kiedy ratyfikował i po dokonaniu ... See more I tu widzę właśnie różnicę ze względu na specjalizację. Mój klient nie może sobie życzyć inaczej, niż w ustawie, ani wprowadzać wewnętrznych odpowiedników np. "prekluzji dowodowej", więc raczej nie miewam tego typu wątpliwości. Mogę natomiast mieć wątpliwość, czy bliżej niesprecyzowana konwencja, do której odwołuje się dokument, to Konwencja Brukselska, czy może Konwencja z Lugano, ale w tym przypadku śledząc co który kraj kiedy ratyfikował i po dokonaniu analizy stanu prawnego z dnia wydania tego dokumentu, a także po uzyskaniu potwierdzenia osoby biegłej w temacie zagadka jest do rozsupłania. I takie zagadki, wyszukiwanki traktuję jako normalną część swojej pracy. "czyli jednak w miarę możliwości nie pytać." - tak, w miarę możliwości nie. ▲ Collapse | | | Páginas no tópico: < [1 2 3 4 5] > | To report site rules violations or get help, contact a site moderator: You can also contact site staff by submitting a support request » Dlaczego tłumacze boją się pytać? Anycount & Translation Office 3000 | Translation Office 3000
Translation Office 3000 is an advanced accounting tool for freelance translators and small agencies. TO3000 easily and seamlessly integrates with the business life of professional freelance translators.
More info » |
| TM-Town | Manage your TMs and Terms ... and boost your translation business
Are you ready for something fresh in the industry? TM-Town is a unique new site for you -- the freelance translator -- to store, manage and share translation memories (TMs) and glossaries...and potentially meet new clients on the basis of your prior work.
More info » |
|
| | | | X Sign in to your ProZ.com account... | | | | | |